To takie dziwne uczucie, kiedy siada się przed laptopem, wchodzi na bloga, który się pisało bodajże od 2013 roku i chce się napisać post. Ostatni post.
Tak jak kultura nakazała powinnam się z wami przywitać, dlatego witam wszystkich bardzo serdecznie! Co u was? Jak życie? Jak szkoła?
Muszę Wam powiedzieć, że będąc jeszcze w trzeciej klasie gimnazjum myślałam, że liceum ( a tym bardziej przechodząc ze szkoły prywatnej do publicznej ) będzie o wiele gorsze, a tak naprawdę zmieniła się tylko ilość osób. Jak zadawana była praca domowa - tak zadawana jest nadal, nie powiedziałabym, że mniej czy więcej - tak samo. Jak były sprawdziany i kartkówki - tak nadal są. Jedyne, co mnie zmartwiło to to, że 2/3 ekipy mieszka poza Białymstokiem, więc jakiekolwiek spotkania w weekendy są wręcz niemożliwe, a wiadomo w tygodniu wszyscy się uczą.
I tutaj mam do Was pytanie ( jeśli ktoś tu jeszcze w ogóle zajrzy). Może ktoś z Was mógłby doradzić mi, co zrobić, żeby poznać osoby na "dłuższą metę"? Byłabym bardzo wdzięczna za odpowiedź. Jakąkolwiek, naprawdę.
A teraz w kwestii bloga.
Nie było mnie tutaj 253 dni od dodania ostatniego posta ( tak, liczyłam przed chwilą ). I to jest naprawdę dużo czasu. Naprawdę. Nie chcę Was przepraszać, że zawiodłam, czy coś, ponieważ tak nie jest. Nie czuję się źle z tym, że skończyłam z tym opowiadaniem bez żadnych słów wyjaśnienia, ale co jak co - po mnie było można się tego spodziewać.
Dzisiaj przyszłam tu, ponieważ przez ostatni tydzień wchodziłam na bloga i widziałam, że nadal pojawia się na nim więcej niż 50 wejść, co dla mnie jest ogromnym zaskoczeniem. Kto w ogóle pamiętał o tym blogu? Hah, nawet ja czasami o nim zapomniałam. Ale teraz, kiedy sobie o nim przypomniałam, postanowiłam dodać na nim ostatni post.
Tak, po tych prawie 3 latach ( bodajże 2 czy 3 marca będą 3 lata ) dodaję tutaj ostatni post. Jest mi smutno? Nie. Czuję się źle? Nie. Jestem obojętna? Nie. Jestem szczęśliwa? Chyba tak. Mimo że to koniec to cieszę się, że to się kończy, aby mogło zacząć się coś nowego.
Zaczęłam od "Z kopyta". Przeszłam na One Direction. Jestem przy "Nastoletnim Wilkołaku".
Zmieniły mi się zainteresowania. Zmienił mi się pogląd na pisanie. Zmienił mi się styl pisania i myślenie. Kiedy ostatnio przeczytałam tę historię to zaczęłam płakać ze śmiechu. To wszystko było i jest tak abstrakcyjne i niepoważne. Główna bohaterka ucieka ( sama ) na drugi koniec świata, pomaga jej w tym zakochany przyjaciel, najukochańszy chłopak ją zdradził ( o ile pamiętam pod wpływem alkoholu, czy narkotyków ), pakuje się w największe gówno i przewidując dalszy rozwój wydarzeń w końcu trafilibyśmy na trójkąt. No kto nie kocha trójkątów? :D Przecież ostatnio to takie modne ;)
Ale, mimo że robię to dosyć wolno, czasami bezmyślnie i pochopnie, a nawet dochodzę do umiejętności poziom 0 to nie kończę z pisaniem. Lubię to robić. Lubię kreować i dodawać postacie do jakiejś historii z serialu, czy książki. Lubię wplątywać w nie przeszłość, zachowania i czyny bohatera, dlatego nie chcę kończyć z pisaniem, i tego nie robię.
Ale, mimo że robię to dosyć wolno, czasami bezmyślnie i pochopnie, a nawet dochodzę do umiejętności poziom 0 to nie kończę z pisaniem. Lubię to robić. Lubię kreować i dodawać postacie do jakiejś historii z serialu, czy książki. Lubię wplątywać w nie przeszłość, zachowania i czyny bohatera, dlatego nie chcę kończyć z pisaniem, i tego nie robię.
A tym bardziej, że jednym z moich postanowień jest WRESZCIE SKOŃCZYĆ JAKĄŚ HISTORIĘ. ( Mam jedną skończą, ale wiecie - taką poważniejszą i bardziej przemyślaną bym chciała ).
Dlatego zapraszam was na WATTPADA ( którego serdecznie wszystkim polecam )
https://www.wattpad.com/user/AGYYYY ------- > tu jest link do mnie, jeśli ktoś by chciał :)
Niedługo postaram się dodać pisane przeze mnie, starannie tym razem, opowiadanie o Teen Wolfie, dlatego zapraszam serdecznie! :) I jeszcze uzupełnie wszystkie lektury!
I tak chyba nadszedł koniec. Siedzę, piszę z jedną z nielicznych koleżanek i uśmiecham się jak głupia :)
Dziękuję Wam wszystkim. Dziękuję tym, którzy byli ze mną od początku, którzy w ogóle ze mną byli, którzy skomentowali, ochrzanili mnie, pomagali mi i wspierali. To było naprawdę miłe i naprawdę Was uwielbiam i za wszystko dziękuję.
Mam nadzieję, że to jeszcze nie koniec :)
Po raz ostatni,
Po raz ostatni,
Mrs. Tomlinson aka Paulina :)
Cóż. Bardzo lubiłam tego bloga i byłam strasznie ciekawa zakończenia historii... Ale wiadomo, nie można mieć wszystkiego, zwłaszcza gdy w grę wchodzi szkoła.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, żebyś dalej pisała...cokolwiek :P Po prostu żebyś pisała, jeśli sprawia ci to przyjemność :)